Człowiek od zawsze był ciekawy świata i robił wszystko, aby zdobyć jak najszerszą wiedzę na jego temat. Od czasu rewolucji przemysłowej nasz rozwój znacznie przyspieszył, a obecnie zupełnie normalnym jest, że top 10 najlepiej opłacalnych dzisiaj zawodów nie istniało jeszcze w 2007 roku. Nasz pęd do wiedzy jest niepohamowany, a jego naturalną konsekwencją jest m.in. dążenie do skolonizowania kosmosu. Oczywiście najłatwiej zacząć od "przydomowego podwórka", w związku z czym w naturalny sposób kierujemy nasze spojrzenie, marzenia i wysiłki w stronę Marsa.
Najbliższy Ziemi
Choć Mars ma promień mniejszy o około połowę od ziemskiego, to jego powierzchnia odpowiada mniej więcej powierzchni lądów na naszej rodzimej planecie, przy czym jego gęstość wynosi tylko ok. 11% gęstości Ziemi. Znacznie różnimy się również w przypadku grawitacji - ta marsjańska jest około 2,6 raza mniejsza niż ziemska. Oznacza to, że stojąc na powierzchni "sąsiada" czulibyśmy się zdecydowanie lżej.
Na ten moment łącznie przeprowadziliśmy około czterdziestu akcji związanych z poznaniem Marsa, z czego 7 urządzeń z sukcesem wylądowało na powierzchni. Obecnie dane na temat tej planety przesyła nam lądownik Curiosity oraz łazik Opportunity, natomiast z orbity kontaktują się z nami orbitery ExoMars, Maven, Mars Orbiter Mission i Mars Reconnaissance Orbiter.
Wyścig już trwa
O ile jeszcze kilka lat temu większość z nas wyśmiałaby pomysł wysyłania załogowej wyprawy na Marsa, o tyle obecnie z każdym rokiem staje się to coraz bardziej prawdopodobne. Przodownikami prześcigającymi się w pomysłach, jak tego dokonać, są obecnie NASA i SpaceX, firma należąca do Elona Muska, która obecnie zajmuje się m.in. dostarczaniem surowców na międzynarodową stację kosmiczną. Pomysły? NASA planuje stworzyć na księżycu bazę wypadową, dzięki której możliwy będzie skok dalej, w stronę Marsa. Z kolei Musk planuje stworzenie odpowiedniej rakiety, zdolnej przenieść dużą liczbę ludzi i analogicznej wielkości ładunek.
Kolejnymi uczestnikami tego kosmicznego wyścigu amerykański koncern zbrojeniowy Lockheed Martin, Europejska Agencja Kosmiczna oraz Rosja. Czas operacji przewidziano na 2028-2030 rok.
Mars studnią bez dna?
Oczywiście same chęci skolonizowania kolejnej planety nie wystarczą - poza opracowaniem nowych, koniecznych do przeżycia w kosmosie technologii (np. umożliwiających przetrwanie promieniowania kosmicznego), potrzebne są pieniądze. A konkretniej: bardzo dużo pieniędzy. SpaceX szacuje, że obecnie koszt jednego miejsca na pokładzie ich statku mógłby wynieść nawet 10 mld dolarów, jednak w planach jest obniżenie tej kwoty do zaledwie 200 tysięcy. Nawet pomimo tak drastycznego cięcia, o ile będzie ono możliwe, projekt może nie obejść się bez wsparcia państwa. Podobnie prace prowadzone przez NASA generują ogromne koszta, które mogą znacznie wydłużyć realizację projektu.
Dolecieliśmy... i co dalej?
Samo dostarczenie ludzi na Marsa, choć niewątpliwie trudne, to dopiero początek. Prawdziwe wyzwanie zacznie się już po wylądowaniu na czerwonej planecie - kolonizatorzy muszą w końcu mieć co jeść, a także czym oddychać. W celu rozwiązania tych problemów już teraz wykonuje się szereg badań i eksperymentów, część bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej, przy użyciu międzynarodowej stacji kosmicznej. Jednym z zadań astronautów było wytworzenie własnego pokarmu, co ostatecznie zakończyło się sukcesem - na ISS udało się wyhodować (i już nawet zjeść) sałatę. Jest to bardzo ważne wydarzenie, ponieważ nawet niewielkie ilości świeżych warzyw i owoców mogą znacząco wpłynąć na kondycję fizyczną przyszłych mieszkańców Marsa.
Zdatne do oddychania powietrze również stanowi wyzwanie. W planie załogowego lotu na Marsa NASA zakłada wystrzelenie kolejnego łazika zaopatrzonego w urządzenie do uzdatniania powietrza - MOXIE. Narzędzie to miałoby zamieniać obecny w atmosferze dwutlenek węgla na tlen i tlenek węgla. Amerykańska agencja planuje tę akcję na 10 lat przed przybyciem człowieka, czyli w 2020r.
Bilet w jedną stronę
Misja na Marsa generuje także problemy natury ludzkiej. Najkrótszy możliwy czas lotu wynosi więcej niż 2 lata, w trakcie których załoga będzie zamknięta na bardzo małej przestrzeni, bez prywatności i zmuszona do przebywania ciągle w swoim gronie. Również powrót z marsjańskiej wycieczki może okazać się niemożliwy - wystarczy jedna awaria i kolonizatorzy zostają uziemieni. Z tego względu równolegle z pracami technicznymi prowadzi się szereg badań i zabiegów, by możliwie jak najbardziej ułatwić astronautom zarówno sam lot, jak i przebywanie na Marsie. Przyszli śmiałkowie muszą być również świadomi, że mogą zakończyć swój żywot na czerwonej, obcej ziemi.
Co dalej?
Niewykluczone, że nasze pokolenie będzie obserwować, jak człowiek ląduje na Marsie. Choć wydaje się to nieprawdopodobne, na drodze stoją nam "jedynie" braki w technologii i pieniądze. Warto jednak trzymać kciuki, ponieważ sukces z Marsem może otworzyć nam drogę do innych części Drogi Mlecznej, a może i Wszechświata.