Obecnie nie wyobrażamy sobie życia bez wykorzystania ropy, węgla i gazu do wytwarzania niezbędnej energii i paliw. Jest to dla nas naturalne, że wykorzystujemy wszelkie znalezione złoża tych surowców, o ile są dość duże, by opłacało się je eksploatować. Niestety, pokłady tych substancji są ograniczone i w przypadku ropy musimy już powoli zacząć godzić się z tym faktem. Na ten moment stale rozwijającą się, posiadającą ogromny potencjał alternatywą, są odnawialne źródła energii.
OZE - co to jest?
Odnawialne lub inaczej alternatywne źródła energii różnią się od konwencjonalnych tym, że nie jesteśmy w stanie całkowicie ich wyczerpać. Najpopularniejszym w Polsce przykładem są elektrownie wiatrowe, które zwłaszcza na północy kraju wykorzystują wiatr do produkcji prądu. W przypadku domków jednorodzinnych coraz popularniejsze jest również zakładanie paneli fotowoltaicznych, dzięki czemu takie gospodarstwo może produkować prąd samo dla siebie, a ewentualne nadwyżki odsprzedawać do sieci. Gdy nasza działka położona jest w korzystnym miejscu i nic nie zasłania nam słońca, takie panele mogą przyczynić się do znacznej obniżki rachunków za prąd.
Oczywiście powietrze i słońce to nie jedyne źródła OZE. Energię można pozyskiwać również z wody, prądów morskich i wnętrza ziemi (geotermia), jednak nasz kraj, z racji położenia geograficznego, nie bardzo ma możliwość korzystania z tego typu technologii. Największe elektrownie wodne w Europie znajdują się głównie w Norwegii, Szwajcarii, Francji czy Włoszech. W ujęciu światowym największymi potęgami są oczywiście Chiny (dysponują najsilniejszą elektrownią na świecie - 22,5MW) oraz USA, ale także kraje Ameryki Południowej - Wenezuela, Brazylia i Paragwaj.
Poza energią żywiołów wykorzystuje się także biomasę, jednak ta metoda jest dużo mniej wydajna niż wymienione powyżej.
Czy alternatywne źródła energii są opłacalne?
O ile kilka paneli na dachu domu może pomóc nam w zmniejszeniu rachunku za prąd, o tyle odnawialna energia na dużą skalę nie zawsze jest opłacalna. Wiatraki pracujące w Polsce są zazwyczaj dotowane, a dodatkowo sprzedają wyprodukowany prąd po innej cenie, niż tradycyjne elektrownie. Dodatkowo każdą taką instalację należy co jakiś czas serwisować. Nie oznacza to jednak, że taki sposób wytwarzania energii się nie opłaca. Wystarczy spojrzeć na przykład Norwegii, gdzie 98% energii produkowanych jest z elektrowni wodnych, lub na przykład Niemiec, gdzie aż jedna trzecia energii pochodzi obecnie z OZE.
Dodatkowo należy pamiętać, że w wypadku energii produkowanej w oparciu o żywioły, ilość jaką maszyny są w stanie wytworzyć zależy ściśle od pogody. Z tego względu nie można oczekiwać, że zamontowany na naszym dachu panel będzie pracował w zimę z taką samą wydajnością, jak "fabryka luster" stojąca pośrodku pustyni. Obecnie OZE dla gospodarstw domowych może stanowić użyteczny dodatek, ale dopóki technologia ta nie zostanie rozwinięta, raczej nie mamy co liczyć na pozyskiwanie energii tylko w ten sposób. Przykłady ze świata pokazują, że wydajne modele energetyczne związane z OZE zawsze są systemami organizowanymi przez Państwo i wymagają szerokich inwestycji i kompleksowej zmiany podejścia.
Jeżeli nie wiatr i woda, to może... atom?
Spora część Polaków na hasło "elektrownia atomowa" ma co najmniej mieszane uczucia, a niektórzy pałają do pomysłu wielką niechęcią. Ciężko się dziwić - pokolenie naszych dziadków i rodziców wciąż pamięta o Czarnobylu. Nie możemy jednak powiedzieć, że katastrofa ta była spowodowana tylko i wyłącznie niestabilnością reaktora. Przede wszystkim największym winowajcą był człowiek - głównie Anatolij Diatłow, jedyny atomista w zespole obsługującym elektrownię, kierujący przeprowadzanym w nocy feralnym eksperymentem. Obecnie jednak standardy bezpieczeństwa obowiązujące w takich zakładach są o wiele bardziej restrykcyjne, a sama konstrukcja i eksploatacja elektrowni znacznie się zmieniły. Dodatkowo musimy liczyć się z faktem, że wszędzie wokół nas takie elektrownie istnieją, więc w przypadku "powtórki" z Czarnobyla i tak jesteśmy narażeni na jej konsekwencje, a jednocześnie tu i teraz pozbawiamy się możliwości dostępu do taniej energii.
De facto najistotniejszym i trudnym do rozwiązania problemem nie jest postawienie takiej elektrowni, a składowanie i utylizacja zużytych prętów paliwowych i innych odpadów radioaktywnych. Jeżeli chcielibyśmy jako kraj korzystać z atomu, to w pierwszej kolejności powinniśmy opracować technologię, która pozwalałaby na bezpieczne i neutralne dla środowiska pozbywanie się zużytych elementów. A ponieważ jesteśmy dobrzy w nowinkach technicznych, przy odrobinie szczęścia moglibyśmy również zarabiać na patentach z tej dziedziny nauki.