Zatłoczone ulice i nieustanne korki to problem, z którym boryka się każde większe miasto. Są one przyczyną wielu opóźnień w ruchu i niezadowolenia tysięcy kierowców, podejmujących codzienną walkę z ogromnym natężeniem samochodów na drogach. Władze miast wkładają wiele wysiłku, żeby usprawnić działanie całego obiegu komunikacyjnego. Modernizacje tras oparte na zwiększaniu przepustowości jezdni i skrzyżowań to zabiegi bardzo często stosowane przez wiele metropolii.
Prawo Lewisa i Mogridge'a
Okazuje się jednak, że zmiany te nie przynoszą zamierzonego skutku. Coraz więcej ludzi zaczęło dostrzegać zależność, zgodnie z którą poszerzenie jezdni wcale nie zmniejsza jej zatłoczenia. Wydaje się to bardzo dużym paradoksem, przeczącym wszelkiej logice. W końcu więcej miejsca na drodze powinno ułatwić kierowcom poruszanie się po niej. Temu popularnemu stwierdzeniu zaprzeczyli naukowcy: David Lewis (1977, Estimating the influence of public policy on road traffic levels in greater London) i Martin Mogridge (1990, Travel in towns: jam yesterday, jam today and jam tomorrow?). Zgodnie z tezami postawionymi w ich pracach, poszerzanie dróg nie przyczynia się do mniejszego ich zatłoczenia, gdyż liczba samochodów korzystających z danej drogi powiększa się tak, by wypełnić całą ich przestrzeń. W praktyce oznacza to, że stworzenie dodatkowego pasa ruchu ściągnie na trasę kolejnych użytkowników samochodów. Zachodzi to zazwyczaj na przestrzeni kilku miesięcy, choć zdarzają się także ekstremalne przypadki natychmiastowego zwiększenia liczby kierowców.
Przepustowość
Warto również wspomnieć, że zwiększenie szerokości drogi wpływa na zwiększenie odległości pomiędzy samochodami. Kierowcy wykorzystują w pełni dostępną im przestrzeń, przez co znacząco spada gęstość ruchu. Okazuje się, że węższe drogi, na których samochody poruszają się wolniej, bywają mniej zakorkowane. Wynika to z tego, że jadąc z niższą prędkością kierowcy zachowują mniejsze odstępy pomiędzy sobą. Dzięki temu więcej samochodów jest w stanie przejechać przez skrzyżowanie z sygnalizacją świetlną. Ponadto przy mniejszej przepustowości mniej uczestników ruchu drogowego korzysta z danej trasy.
Doskonałym przykładem negatywnego wpływu poszerzania dróg jest zjawisko powstawania ogromnych autostrad w Stanach Zjednoczonych, po zakończeniu II Wojny Światowej. Osiem pasów ruchu w jedną stronę, nie tylko nie rozwiązało problemu zatłoczenia, ale również wiązało się z bardzo dużymi problemami, z którymi musiały borykać się miasta. Typowa amerykańska autostrada przecina centrum, dzieląc miasto na pół. Ich powstanie wiązało się z brakiem możliwości sieci rowerowej oraz transportu publicznego. Prawo Lewisa-Mogridge'a boleśnie sprawdziło się w tym przypadku. Zwiększenie przestrzeni na drodze zaowocowało zwiększeniem liczby użytkowników ruchu.
Nowoczesne podejście do udrażniania miast przestało się opierać na poszerzaniu jezdni. Zarządcy ruchu dostrzegli konieczność usprawniania komunikacji miejskiej, która ma znaczący wpływ na stan zatłoczenia dróg. Autobus przegubowy jest w stanie pomieścić na swoim pokładzie 150 osób. Samochód osobowy maksymalnie pięć. Jeżeli podzielimy te dwie liczby okaże się, że potrzeba 30 samochodów osobowych do przewiezienia pasażerów jednego autobusu! A fakty są takie, że rzadko kiedy w samochodzie znajduje się maksymalna liczba pasażerów. Trzeba wziąć również pod uwagę, że pomiędzy każdym samochodem zachowana jest określona odległość. Nie trudno zatem sobie wyobrazić, jak dużo miejsca jesteśmy w stanie zaoszczędzić dzięki komunikacji.
Remedium?
Aby zachęcić ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej, należy podjąć szereg działań. Przede wszystkim warunki panujące wewnątrz pojazdów muszą być komfortowe, by użytkownicy chcieli z nich korzystać. Ceny biletów powinny być bardzo konkurencyjne w stosunku do kosztów eksploatacji paliwa. Ważnym elementem jest wprowadzenie buspasów. Pozwalają one autobusom na bardzo szybkie poruszanie się po określonych trasach, niezależnie od natężenia ruchu. Warto w tym miejscu dodać, że stworzenie buspasa zwęża jednocześnie przestrzeń na drodze, co jak już wcześniej ustaliliśmy, ma korzystny wpływ na natężenie ruchu drogowego. Zwiększenie popytu na komunikację miejską i zmniejszenie zainteresowania samochodami to klucz do udrożnienia miasta. Istnieje również mnóstwo zabiegów komplementarnych, takich jak zmniejszanie dostępności miejsc parkingowych w centrum, czy rozbudowywanie systemu ścieżek rowerowych.
Prawo Lewisa-Mogridge’a to podstawa tworzenia strategii walki z korkami. Wszystkie działania mające na celu udrożnienie miasta, powinny brać pod uwagę tę niezwykle ważną tezę. Bez świadomości negatywnego wpływu poszerzania ulic, uporanie się z problemem korków jest praktycznie niemożliwe.